Spełniać marzenia. Sięgać wyżej. A może zacząć od nowa. Dla każdego te pojęcia znaczą co innego. Choć wielu z nas marzy o życiu na pełnej petardzie, to często na pragnieniach wszystko się kończy. Szereg wątpliwości niszczy nasze plany… Ale może inaczej to wyglądać! Poznajcie dwie Marty i Monikę, które odważyły się powiedzieć “tak” nowej codzienności. Jakie miały obawy, czy żałują zmian i co z tego wyszło?
A żeby było błogo
Walt Disney kiedyś powiedział: „Wszystkie nasze marzenia mogą stać się rzeczywistością, jeśli mamy odwagę je realizować”. Marta i Monika ją miały. Przyjaciółki, a zarazem absolwentki katowickiej Akademii Sztuk Pięknych niedawno, bo w tym roku, otworzyły studio Błogo.
Dziewczyny projektują nowatorskie grafiki, których motywem przewodnim są fragmenty z Pisma Świętego. Ich plakaty zdobią coraz więcej domów, mieszkań, a nawet zakładów pracy.
Ja też zwróciłam uwagę na ich niesamowite prace. Dziś rozmawiamy o początkach Błogo.
Jakie miałyście obawy przed założeniem fanpage Błogo oraz otworzeniem sklepu internetowego? Sprawdziły się?
Błogo: Obawiałyśmy się jedynie, że nie będziemy miały na nic czasu. Mamy rodziny, pracę… ale jednak od dawna coś nas ciągnęło w stronę Bożej twórczości. Nie chciałyśmy tego zostawiać dla siebie. Na razie ogarniamy. 🙂
Błogo powstało w 2018 roku. Czy zauważacie pierwsze owoce Waszej pracy? Co zyskałyście?
Błogo, to skrót od błogosławieństwa, czyli szczęścia. Właśnie tak – Błogo to dla nas szczęście. 🙂 Dzięki niemu pogłębiamy naszą przyjaźń, zwiększamy kreatywność… Myślę też, że projekt zbliża nas do Boga. Prowadzenie sklepu internetowego uczy nas również nowych, technicznych umiejętności np. obsługi strony internetowej, współpracy z drukarnią czy księgowością.
A co straciłyście?
Jedyne, co tracimy, chociaż nie uważam, żeby była to wielka strata, to czas. Może trochę tracimy też ostrość widzenia, kiedy do nocy coś rysujemy czy piszemy. 🙂 Ale myślę, że bilans zysków i strat jest kompletnie nierówny. Dostajemy bardzo dużo miłych słów, spełniamy się twórczo, rozwijamy się. Czysty zysk.
Więcej plakatów znajdziecie w sklepie internetowym studioblogo.pl oraz na fanpage Błogo. Zobaczcie, który przemawia do Was najbardziej. 🙂
Nowe życie Marty
Marta Sieńska jeszcze nie tak dawno chciała umrzeć. Nie widziała dla siebie żadnej nadziei. Była zdesperowana. Któregoś dnia szeroko otworzyła okno. Zamierzała skoczyć z 7. piętra. Nie zrobiła tego, bo nieoczekiwanie przyszedł do niej… Bóg. W rozpaczy zawołała do Niego, a On ją uratował.
Choć nie było łatwo, to kolejne dni, miesiące i lata nabrały kolorów. Marta z wdzięczności założyła blog uBoga. Jej wpisy są jak plaster miodu na zranione serce. W październiku tego roku poznałam ją osobiście, a dziś odpowiada na moje pytania.
Co sprawiło, że jednak nie skoczyłaś z 7. piętra?
Marta Sieńska: Pan Bóg zadziałał “przypadkiem”. To był kwiecień. Stałam przy oknie otwartym już na oścież. Byłam pełna czarnych myśli, zdecydowana na ten krok. Na komputerze miałam włączoną stronę youtube.com, z głośników sączył się najcięższy polski rap, jaki kiedykolwiek wydano. I usłyszałam wtedy piosenkę katolickiego rapera, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, a w niej słowa: „Chciałaś być ważna i pokochana/Oczekiwałaś od świata/A świat nie zadbał byś to odnalazła, tu byłaś oczekiwana/Nie rozdrapuj swoich ran, jesteś córką Pana/To dla Ciebie dzisiaj gra Jego kołysanka”. Słuchałam i płakałam. Błagałam: „Boże, jeśli jesteś, pomóż mi. Jestem pusta. Nic nie mam. Napełnij mnie.” Okazało się, że Bóg jest. A potem dzień po dniu moje życie zaczęło się zmieniać.
Z perspektywy czasu warto było żyć dalej?
Oczywiście! Od tamtej pory minęło 2,5 roku. Nie zamieniłabym tego czasu za nic w świecie. Znów jestem sobą. Znów kocham życie. mam pasje i pragnienia, aby je realizować. I znów mam nadzieję.
Jak teraz pokonujesz życiowe trudności? Skąd czerpiesz siłę?
To najczęściej nie jest tak, że jak spotkasz Pana Boga w swoim życiu, to wszystkie problemy znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. U mnie nie zniknęły. Wręcz mam wrażenie, że zmieniły kaliber na cięższy. Ale widzę, wiem, że wszystko jest po coś. Dlatego dziękuję Panu Bogu za każde doświadczenie. Wierzę, że to On trzyma moje życie w Swoich rękach i nic Mu nie umyka. Ta świadomość mi wystarcza.
Więcej o najtrudniejszym, a zarazem najpiękniejszym, momencie życia Marty przeczytacie na jej blogu uBoga.pl oraz na fanpage uBoga. Świadectwo oraz inne wpisy poruszają do głębi. Zapraszam. ❤️