Serduszko dla Niedźwiadka Bruno dziecko mały chłopiec niemowlak niedźwiedź niedźwiadek

Pół serducha – Kawał zucha. O Niedźwiadku, który podbił Facebooka

Bruno jeszcze nie wie, że dzielną walką o swoje życie poruszył niejedno serce. Chłopiec urodził się tylko z połową serduszka, ale to nie przeszkadza, by cieszył się otaczającym światem. Maluch nie wie też, że ma bardzo dzielnych rodziców, którzy walczyli o niego jak lwy, a właściwie jak niedźwiedzie. Poznajcie historię tej niezwykłej “niedźwiedziej” rodziny!

Niedźwiadek na Facebooku

Dlaczego Bruno został Niedźwiadkiem? I jak to się stało, że powstał fanpage poświęcony Waszemu synkowi?

Anna Samborska, Mama Bruna: Odkąd pamiętam na pytanie: „Chciałabyś mieć syna czy córkę?” bez zastanowienia odpowiadałam, że syna. Nie posiadałam się z radości, kiedy z ust mojej ginekolog padło słowo „chłopiec”.

Gdy byłam nastolatką dowiedziałam się od mamy, że mój dziadek na drugie imię miał Bruno. Od razu poczułam wyjątkową sympatię do tego imienia. Kiedy u synka wykryto wadę serca, poczułam, że powinien nosić imię Bruno ze względu na znaczenie tego imienia. Kiedyś to imię nadawano chłopcom, by byli silni jak niedźwiedzie. Mówi się, że nie ma dla nich zbyt trudnych zadań.  Chcieliśmy, żeby za pośrednictwem fanpage można było śledzić losy naszego Bruna-Niedźwiadka. I tak powstał profil Serduszko dla Niedźwiadka ❤️ ¬ kliknij.

Ania i Łukasz Samborscy Serduszko dla Niedźwiadka Bruno
Ania i Łukasz Samborscy oczekujący na Bruna, fot. Serduszko dla Niedźwiadka

Dwa światy

Z radością czekaliście na narodziny dziecka. Jednak okazało się, że synek ma „serce jednokomorowe”.  Jak przyjęliście diagnozę?

To było traumatyczne przeżycie. Lekarz nie miał dla nas litości. W chłodny sposób przekazał, że syn jest poważnie chory. Usłyszeliśmy,  że jego wada zniszczy nam życie i dziecko będzie dla nas „piątym kołem u wozu”. Powiedział też, że  czeka nas długa walka o Bruna, o ile w ogóle przeżyje pierwszą operację. Dla ludzi, którzy przez 20 tygodni cieszyli się z okazji zbliżającego się porodu i pierwszego spotkania z upragnionym synkiem były to bardzo bolesne słowa. Najtrudniejsze były pierwsze godziny po przyjęciu diagnozy. Później zaczęliśmy myśleć o rozwiązaniu, które okazałoby się najlepsze dla naszego dziecka i jednocześnie dawałoby mu największą szansę na przeżycie.

Jedni namawiali Was do aborcji, inni zaoferowali mnóstwo wsparcia. Bez pomocy ludzi dobrej woli ta historia mogłaby skończyć się inaczej. Wiem, że bardzo pomogła Twoja przyjaciółka Ania.

Dzięki jej pomocy oraz innych przyjaciół i znajomych skontaktowaliśmy się z polskim profesorem Edwardem Malcem. Zgodził się, żeby przeprowadzić operację Bruna w niemieckiej klinice. Nawiązaliśmy również kontakt z fundacjami, które zajęły się zbiórką środków potrzebnych do tego przedsięwzięcia. Nasze apele i akcje nie powiodłyby się, gdyby nie wsparcie bliskich.

Bruno ciąża brzuch Serduszko dla Niedźwiadka dziecka ciężarna matka kobieta w ciąży
Fot. Serduszko dla Niedźwiadka

Walentynki inne niż zwykle

14 lutego wyruszyliście do kliniki w Niemczech. Tam 6 marca urodził się Wasz syn. Co czuliście, gdy pierwszy raz zobaczyliście Bruna?

Pierwsze spotkanie było pełne łez szczęścia, ale i niepokoju o najbliższe godziny życia dziecka. Stan Bruna kilka godzin po narodzinach zaczął się pogarszać. Lekarze zdecydowali, że następnego dnia będą go operować. Nie zdążyliśmy nacieszyć się nim, a już wiedzieliśmy, że za kilka godzin nasze dziecko stoczy walkę o swoje życie. Strach był niewyobrażalny, mimo wielkich nadziei i świadomości, że Bruno jest pod opieką najlepszych specjalistów. Z bólem serca wracamy do tamtych wydarzeń.

Potem synek przeszedł jeszcze kolejne skomplikowane zabiegi. Życie chłopca było zagrożone przez wiele miesięcy. Kto Was podtrzymywał na duchu w najtrudniejszych chwilach i skąd czerpaliście siłę do dalszej walki?

W najtrudniejszych chwilach paradoksalnie największym oparciem dla nas był Bruno. Widok własnego dziecka podpiętego do mnóstwa kabli, pomp z lekami oraz maszyny podtrzymującej był bardzo przejmujący, a jednocześnie sprawiał, że nie mogliśmy się poddać. Synek na naszych oczach toczył największą walkę. On był naszą mocą. Dwudniowy bohater z siłą postawnego mężczyzny pokonywał kolejne przeszkody na swojej drodze, aby wrócić do nas. To wszystko uświadamiało nam, jak dzielnego mamy syna. My również chcieliśmy być nieugięci.

Pisaliście na Facebooku, że bezcenne były też…

Słowa wsparcia od rodziny, przyjaciół i nieznajomych, które napływały do nas każdego dnia. Zapewniały o modlitwie płynące z różnych zakątków świata.

Niezastąpioną pomocą służyli również rodzice innych dzieci, które też były pacjentami niemieckiej kliniki. To oni przeżywali razem z nami zarówno smutne, jak i radosne wiadomości. Długie rozmowy, przytulenia dawały świadomość, że nie jesteśmy sami. Ich wsparcie było na wagę złota.

Mały Bruno Samborski Niedżwiadek dziecko szpital niemowlak Serduszko dla Niedźwiadka
Fot. Serduszko dla Niedźwiadka

Trudne pytania

Zadajecie sobie pytanie o sens choroby Bruna?

Nigdy nie pytaliśmy się „Dlaczego?”. Wiedzieliśmy, że od nikogo nie uzyskamy odpowiedzi, która przyniosłaby nam ukojenie. A czy widzimy sens choroby? Musi upłynąć więcej czasu, abyśmy mogli jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno pokazała nam ogromną dobroć, hojność i zaangażowanie często zupełnie obcych ludzi, którzy włączali się w akcję ratowania naszego synka. Nie znajdujemy słów, które mogłyby wyrazić naszą wdzięczność.

Jaki wpływ miała trudna sytuacja na więzi małżeńskie, rodzinne i przyjacielskie?

Nasze więzi rodzinne od zawsze były mocne, dlatego nie czuliśmy się osamotnieni w tej walce. Jednak nie da się ukryć, że choroba dziecka jest prawdziwym sprawdzianem miłości, szczególnie rodziców do dziecka oraz między małżonkami. Nasz związek od początku opierał się na przyjaźni. Wzajemna pomoc nie pozwalała nam poddać się w trudnych momentach.

Nie wszystkim udaje się wyjść z podobnej sytuacji obronną ręką.

Choroba dziecka zmienia życie o 180 stopni. Bardzo trudno jest wtedy poradzić sobie z poczuciem bezsilności, które spada na rodziców. Ponadto są jeszcze codzienne obowiązki, które trudno pogodzić z opieką nad chorym dzieckiem. Taka sytuacja wielokrotnie sama wyznacza plan dnia, a nawet całkowicie go zmienia.

Bruno Serduszko dla Niedźwiadka, dziecko niemowlak rodzice ręka
Fot. Serduszko dla Niedźwiadka

Niedźwiedzie zapadły w sen zimowy, a oni?

Jak wygląda teraz codzienne życie Waszej rodziny? Jest już trochę spokojniej?

Teraz na nowo staramy cieszyć się codziennością i spędzaniem czasu z bliskimi. Na co dzień jeździmy z Brunem na rehabilitację, pomagamy w ćwiczeniach i podajemy mu też spore dawki leków. Synek musi mieć również częste wizyty kardiologiczne oraz badania, które monitorują pracę jego serduszka.

Największe wsparcie

Z całego serca dziękujemy za wszystkie gesty pomocy i życzliwości. One utwierdzają nas w przekonaniu, że los naszego ukochanego dziecka nie jest Państwu obojętny. W dalszym ciągu serdecznie prosimy o modlitwę w intencji Bruna, bo właśnie ona najbardziej pomaga nam przetrwać trudne chwile.

Dziecko chłopiec niemowlak noworodek Serduszko dla Niedźwiadka Bruno Samborski
Fot. Serduszko dla Niedźwiadka

 

 

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top