Przegapiłam pierwszy dzień jesieni. Może dlatego, że byłam wtedy na wyjeździe w górach, a może wciąż myślałam o lecie. Jakie ono było? Wcale nie pachniało miętą i nie miało koloru malin, ale za to…
Moje lato pachniało sianem
Bo zawsze tak jest po przyjeździe z pielgrzymki. Po noclegach w stodołach wszystko przesiąka tym zapachem, nawet portfel. 😉 Lato przyzwyczaiło się do tego.
W drugiej połowie lipca i początek sierpnia było podekscytowane przed wyruszeniem na pątniczy szlak. Jak zawsze miało obawy, ale poszło. Cieszyło się. Trwało. Odczuło ulgę, że już koniec, ale szybko zaczęło myśleć o kolejnej pielgrzymce, może nawet dalej niż do Częstochowy. Lato ma pamiątkowe zdjęcia, nowe znajomości i lajki na Facebooku. Ma też kolejne doświadczenia i przemyślenia, których nie chce zamienić na nic innego, bo wie, że to właśnie one sprawiają, że jest, jakie jest. Wie, że ma zalety i wady, ale lubi siebie. I pragnie od życia coraz więcej.
Moje lato miało kolor czekolady
A dokładnie polewy lodów Magnum. W wakacje zakochało się w nich i choć nie są tanie, to poleca – warto się skusić. ❤
Moje lato jeździło na rowerze
Mknęło przez miasta, pola, lasy i czuło, że może wszystko…
Jeździło też wieczorem i wciąż było widno.
Moje lato miało błękitną krew
Co prawda, nabrało trochę koloru, ale i tak pozostało jasne. Cóż, błękitna krew zobowiązuje, nawet lato. 😉
Moje lato robiło się na bóstwo
Rajstopy i skarpetki wrzucało na dno szafy. Na stopy wkładało sandałki, dobierało do tego sukienki, malowało rzęsy i usta. Szło tak w świat. Uwielbiało te chwile.
Jednak na pielgrzymce szło po rozum do głowy i zakładało sandałowo-skarpetowe must have (jak mus to mus). Nie było mu z tym źle. Wiedziało, że to tylko na chwilę.
Moje lato było na Kasprowym
Lato nie za bardzo lubi długie wędrówki po górach, ale za to docenia piękne widoki i szarlotki w schroniskach. W Tatrach uspokaja się. Podczas wspinaczki walczyło ze swoimi słabościami, przyzwyczajało się do przyspieszonego oddechu. Chciało iść powoli, ale wciąż. Widziało, że góry to potęga, a wobec nich wszystko wydaje się małe i dużo mniej istotne, nawet lato. Ale wie, że jest chciane. Jak dobrze, że to wie. Modli się, żeby inni też to poczuli.
Moje lato pływało kajakiem
Chciało o tym wspomnieć, bo polubiło wypady na kajaki, mimo że musiało wcześnie wstawać. Cieszyło się, że podczas wiosłowania nie odczuwało bólu rąk. Kiedyś tak nie było. Wie, że regularne ćwiczenia przyniosły efekty. W otoczeniu wody odczuwało spokój. A potem szło na ognisko.
Moje lato nie patrzyło przez różowe okulary
Lato latem było szczęśliwe, ale przyznaje, że nie zawsze tryskało humorem. Czasami odczuwało zmęczenie, miało dużo na głowie i nieraz żyło w pośpiechu. Zna też rutynę. Nie wszystkie dni miało ekscytujące. Jednak wie, że to normalne, a zdjęcia na Instagramie są tylko wycinkiem rzeczywistości, a i to nie zdarza się tak często.
Teraz lato wita się z jesienią…
Będzie dobrze. 🙂
Nawet jeśli zabraknie ciepłej herbaty. I szarlotki.
PS. Wpis inspirowany tekstem Kasi „Moje lato” autorki bloga Coraz bliżej. ❤