Ale-Meksyk

Ale Meksyk. 3 pytania, które zmieniają życie

Są dni, gdy codzienność jest kolorowa jak w meksykańskie miasteczko, ale czasami wyłania się zupełnie inny obraz rzeczywistości i powiedzenie „ale Meksyk” nie oddaje złożoności sytuacji. Co robię w takim momencie?

Niedawno byłam w Meksyku, więc meksykańskie klimaty wciąż są we mnie żywe. Jednak tym razem ja nie o tym. Bo ta latynoamerykańska przygoda, którą zdecydowanie mogę określić słowem  „wow”, jak i wydarzenia tuż po niej znów pokazały mi, że w życiu jest się raz na wozie, raz pod wozem.

Podstawą w tym życiowym galimatiasie jest dla mnie relacja z Bogiem, a szczególnie przekonanie o Jego wielkości i dobroci, a co za tym idzie, mojej wartości ze względu na Niego. To zmienia moją perspektywę, bo im jestem bliżej Boga, tym bardziej mi na sobie zależy. 

Bliżej celu

I choć zdecydowanie wolę myśleć „chwilo, trwaj”, to mam sposoby, które pomagają mi przechodzić przez trudności i trzymać się pionu.

Od razu zaznaczam, że często nie mamy wpływu na konkretne wydarzenia, które miały miejsce, ale na ich postrzeganie już tak. I to jest dobra nowina J

Uwaga, dostrzegam jeszcze jeden bonus.  Nawet gdy jest bardzo źle na wielu polach, też tych najważniejszych, to jednak nie na wszystkich. I nie chodzi o to, by na siłę skakać z radości. Jednak zawsze pozostaje „coś” pozytywnego, coś, czego można uchwycić się, szukając jakiejkolwiek nadziei. To trudne, ale… możliwe. Dlatego w takich chwilach zadaję sobie pytanie: Czy chcę znaleźć coś dobrego i pozwolić sobie, by ta myśl podtrzymywała mnie na duchu?   

Oto jest pytanie

Oczywiście można się załamać. Ale gdy wszystko będę widziała w czarnych barwach, to… co będzie dalej? Do czego to mnie zaprowadzi? W trudnych chwilach robię analizę ewentualnych zysków i strat mojego punktu widzenia i wybieram podążanie za pytaniem: czy ta myśl mnie wspiera? Jeśli tak, „idę” za nią, jeśli ściąga mnie w dół – świadomie „wyrzucam” z mojej głowy, bo wiem, że mi nie służy. I staram się zastosować tę samą „procedurę” za każdym razem, gdy pojawia się niszcząca myśl.

Po nitce do kłębka

Tylko skąd wiadomo, jaki wpływ ma na mnie postrzeganie konkretnej sytuacji? Pozornie wydaje się to oczywiste. Ale gdyby dłużej zastanowić się, to podpowiedzią może okazać się pytanie: co czuję i jak reaguję, gdy podążam za daną myślą?

Czy mimo wszystko dodaje mi ona wiary i nadziei na lepsze, a może jest wręcz przeciwnie?

w-prezencie-od-Boga

Tyle wygrać

Choć w prezencie od Boga dostałam długie rzęsy, ciekawość świata i pogodę ducha, to nie od zawszew taki sposób podchodziłam do tego, co niesie codzienność i czasami dużo częściej nieświadomie dawałam się wciągać w myśli, które nic dobrego nie wnosiły do mojego życia. Jednak wtedy wciąż pamiętałam, że ważne, by nauczyć się tańczyć w deszczu.

Więc z Bogiem, Jego łaską i moim staraniem – uczyłam się. I wciąż uczę się. Wiem jedno – ćwiczenie czyni mistrza. Także w walce o siebie niezależnie od okoliczności.

Polecam 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top