Dawno nie poruszałam tematów związanych z pielęgnacją i wyglądem. Z wykształcenia jestem kosmetologiem, więc tym bardziej są one mi bliskie. Zacznę od początku. Jakie są moje urodowe rytuały? Uchylam rąbka tajemnicy 😉 Będzie nie tylko o kosmetykach i skórze… Nie interesuje Cię tematyka „beauty”? Też znajdziesz coś dla siebie. 😉
Jakie są moje urodowe rytuały? Najważniejszy jest pierwszy krok
Codziennie robię demakijaż. Nawet, gdy bardzo mi się nie chce, to z niego nie rezygnuję. To dla mnie podstawa pielęgnacji. Dlaczego? Choć nie widać gołym okiem, to po całym dniu (i nocy) buzia jest… brudna. Znajduje się na niej m.in. kurz, sebum, zrogowaciałe komórki naskórka, pozostałości kosmetyków i mnóstwo bakterii. Wszystko to może powodować, że pojawią się na niej niechciani goście, czyli krostki i zaskórniki, a z nimi już nie tak łatwo sobie poradzić. 😉 Do oczyszczania najczęściej używam mleczka wody i wacików, potem przemywam twarz tonikiem, aby przywrócić kwaśne Ph. Dzięki tym czynnościom skóra jest „gotowa” do nałożenia kremu czy maseczki.
Czasami myślę, że nie tylko skóra potrzebuje demakijażu, ale również my sami. Co może być takim oczyszczeniem? Spacer, sport, zabawa z psem, szczera rozmowa z przyjacielem, próba innego spojrzenia na własne problemy…? Co jeszcze Wam przychodzi do głowy? Polecam robić codziennie demakijaż. 😉
Coś konkretnego
Po demakijażu zawsze nakładam krem. Najczęściej wybieram preparat nawilżający. Rano wklepuję ten o nieco lżejszej konsystencji, a wieczorem bardziej lipidowy preparat. Dzięki tym kosmetykom skóra się nie jest odwodniona, nie łuszczy, nie mam suchych skórek (niewtajemniczeni wiedzą o co chodzi?) i ogólnie jako tako się trzyma. 😉 To też dobra inwestycja na przyszłość, bo na buzi utrzymanej w dobrej kondycji o wiele później pojawiają się zmarszczki i są płytsze. Nałożenie odpowiedniego kremu zajmuje tylko kilka chwil, a skóra na pewno się “odwdzięczy”.
A Ty co robisz dobrego dla siebie? Co sprawia Ci przyjemność? Wieczór z książką, pójście na koncert, obejrzenie ulubionego filmu…? Znajdź czas nie tylko dla swojego ciała, ale również dla duszy. To procentuje. 🙂
Przy sobocie, po robocie
Raz w tygodniu (zazwyczaj w sobotę) robię peeling, czyli złuszczanie martwego naskórka. Nakładam preparat enzymatyczny, który rozkłada korneocyty (martwe komórki naskórka), dzięki zawartym w nim enzymom proteolitycznym. Czasami wybieram inny peeling – drobnoziarnisty z kuleczkami polietylenowymi. Kosmetyki złuszczające sprawiają, że skóra jest gładsza, miększa w dotyku i wygląda młodziej (chucham na zimne ;-)). Jednak myli się ten, kto myśli, że od razu pięknie się wygląda. Bezpośrednio po zabiegu policzki są zaczerwienione, gdyż drobinki ścierające często podrażniają skórę. Jednak warto trochę się pomęczyć, aby później był efekt „wow” (a mój kolega dopowiada: nigdy nie zrozumiem kobiet).
A może takim peelingiem dla duszy jest spowiedź? Co myślicie o takiej interpretacji?
Kobieta pracująca… tego też się nie boi?
Uważam, że do codziennych rytuałów warto włączyć jeszcze delikatny, krótki masaż i ćwiczenia… twarzy. Gdy robię demakijaż, a potem nakładam krem czy maseczkę, to moje ruchy nie są „od czapy”, ale przebiegają wzdłuż włókien mięśniowych (spokojnie, można się nauczyć tych „chwytów”). Masaż ma wiele zalet m.in. poprawia trofikę skóry, obniża napięcie mięśni, stymuluje krążenie, zmniejsza opuchnięcia oraz delikatnie złuszcza naskórek.
Wiele osób mówi, że ćwiczenia twarzy to najlepszy naturalny sposób na zachowanie dobrego wyglądu. Obejmują one mięśnie w okolicach czoła, oczu, policzków oraz podbródka. Regularny „facefitness” sprawia, że mięśnie są bardziej sprężyste, a tym samym skóra jest jędrniejsza i bardziej elastyczna. Ja wiem, że często się nie chce ćwiczyć, a gimnastyka twarzy może wydawać się absurdem. Jednak zapewniam, że mniej się zmęczycie, pracując nad twarzą niż nad pośladkami czy brzuchem. 😉
Myślę, że w życiu czasami też warto się pomęczyć czy zrobić coś wbrew sobie np. załatwić sprawę, która „wisi” od dawna, wyciągnąć rękę na zgodę. Efekty tych działań mogą pozytywnie zaskoczyć, a nawet jak pojawi się rozczarowanie, to jestem zdania, że dla spokoju ducha warto się czasem przemóc.
To od czego by zacząć? W pielęgnacji od demakijażu, a w życiu? Decyzja należy do Ciebie. Powodzenia. 🙂
Jakie macie urodowe rytuały? Uchylicie rąbka tajemnicy?
Ojej, jak cudownie, że jesteś specjalistką w tej “kobiecej” kwestii! Wykorzystam okazję: jest jakaś skuteczna metoda na wiecznie podkrążone oczy? 🙂
Wiedza związana z “kobiecymi” sprawami często się przydaje 🙂 A podkrążone oczy to temat rzeka 🙂 Napierw należy się zastanowić, co jest nie tak – czy pojawiły się cienie (zasinienia), a może chodzi o opuchnięcia? Albo wszystko naraz?
Widzimy zasinienia, gdyż skóra pod oczami jest cienka (u niektórych bardziej, u innych mniej – skłonności genetyczne), więc prześwitują przez nią naczynia krwionośne, które znajdują się w skórze właściwej.
Jak sobie można poradzić podkrążonymi oczami?
Nie ma jednej uniwersalnej porady, ponieważ wszystko zależy od przyczyny powstawania zasinień. Można stosować kosmetyki, które usprawniają mikrokrążenie, “wzmacniają” naczynka i działają rozjaśniająco. Powinny one mieć mieć w swoim składzie m.in.
– wyciąg z babki lancetowatej,
– wyciąg z kasztanowca zwyczajnego,
– wyciąg z morwy, czarnej porzeczki (zawierają rozjaśniającą arbutynę),
– wyciąg z chabra bławatka,
– wyciąg z liści herbaty,
– wyciąg z lukrecji,
– witaminę C,
– kofeinę.
Niektóre kobiety mają podkrążone oczy z natury (ach, taka ich uroda ;)), ale warto też pamiętać, że takie zasinienia mogą świadczyć o chorobie, Jeśli utrzymują się przez dłuższy czas, to może warto zasięgnąć porady kosmetologa/lekarza (oczywiście na żywo:)). Pozdrawiam 🙂
Dziękuję <3
Nie ma za co, lubię odpowiadać na takie pytania 🙂 Pozdrawiam <3
Rytuały to rzecz święta 😉
Rzecz święta nie tylko w święta 😉