Światowe Dni Młodzieży w Panamie za nami, ale wspomnienia pozostaną na zawsze. Pierwszy raz byłam też w Ameryce Środkowej, która pomimo swoich problemów, oczarowała mnie, ale i zaskoczyła. Czym najbardziej?
Będą zdjęcia!
Pierwsza niespodzianka
Po kilkunastogodzinnym locie wylądowałam w Panamie ok. godz. 18. Myślałam, że jeszcze „przywita” mnie dzień, a tymczasem zapadał już zmrok (ach, ta znajomość zależności geograficznych. :))
Spokojnie, jeszcze zdążysz
W Ameryce Środkowej zapomina się o wszechobecnym pędzie i multitaskingu, który tak bardzo daje się we znaki w Europie. Panamczycy nie spieszą się i chętnie znajdują czas na pogawędki oraz spotkania z rodziną, przyjaciółmi czy sąsiadami. Są serdeczni i uśmiechnięci, a to, że się spóźnią na umówione spotkanie czy do pracy? Nic nie szkodzi, życie jest za krótkie, żeby przejmować się punktualnością. Na koniu też można dotrzeć do celu. Ihaha!
Dwa światy
W Panamie bardzo widoczne są kontrasty – Obok wygodnego życia w luksusowych wieżowcach toczy się codzienność najuboższych mieszkańców stolicy. Miałam okazję nocować m.in. w kilkugwiazdkowym hotelu, ale także w domu znajdującym się w dzielnicy San Miguelito, która uważana jest za jedną z najniebezpieczniejszych i najbiedniejszych okolic Panamy. I mimo, że początkowo trochę się bałam, bo ostrzegano nas, żeby samemu, a nawet w parach, nigdzie nie chodzić i nie wyjmować telefonów komórkowych na ulicy, to mieszkańcy tej „dzielni” zdobyli moje serce. Mimo, że posiadają tak niewiele, to dzielili się tym, co mieli, a nie tym, co im zbywało. Mojej koleżance jedna „seniorita” powiedziała, że jest szczęśliwa, bo dzięki pielgrzymom czuje jakby do jej domu przyszedł sam Chrystus.
Wbrew pozorom tam też kwitnie życie, zwłaszcza towarzyskie. Moich gospodarzy codziennie odwiedzała rodzina, przyjaciele oraz sąsiedzi. I choć domy wielu Panamczyków pozostawiają wiele do życzenia, to telewizor plazmowy (a najlepiej 2), komórka, klimatyzacja i samochód powinny być. No, każdy ma swoje priorytety. 😀
Słodkiego, miłego życia
Panamczycy jedzą dużo bananów, platanów (warzywa przypominające banany), ziemniaków, ryżu, kukurydzy i egzotycznych owoców – a to wszystko w różnych postaciach i konfiguracjach. Nie brakuje też kurczaków i wołowiny oraz tradycyjnej kiełbasy z wołowiny – chorizo. Mieszkańcy Ameryki Środkowej uwielbiają fast foody, które można spotkać na każdym kroku. Frytki frytkami poganiają. A do tego „soda”, czyli kolorowy napój gazowany. Woda też jest, ale za to nie mają w zwyczaju pić herbaty czy kawy (gospodarze nigdy nie zaproponowali) ani przygotowywać zup (nie jadłam ani razu).
W Panamie za to nie żałuje się cukru – ma być dużo i bardzo słodko. Pamiętajcie, że sok owocowy można dodatkowo jeszcze posłodzić (będzie lepszy ;)), a galaretka najlepiej smakuje z lodami. 🙂
Moje ulubione dania z Panamy przyrządzane są z platanów: placki “patacones” oraz chipsy. Palce lizać. 😉
Wszystkie drogi prowadzą do…
To nie jest aż tak ważne, bo już samo bycie uczestnikiem panamskiego ruchu drogowego jest przygodą. Kierowcy w Panamie przeważnie nie przestrzegają przepisów, non stop używają klaksonów, prowadzą samochody dość odważnie, ale, co ważne, zwracają uwagę na pieszych – chętnie ich przepuszczają, a nawet im machają.
Taksówki, wszędzie żółte taksówki, a regularne jeżdżenie nimi wcale nie jest oznaką „burżuazji” – przejazdy są tanie i szybko można znaleźć się na miejscu. Jednak nie brakuje “haczyków” – jeszcze przed wspólną podróżą należy uzgodnić z taksówkarzem kwotę przejazdu oraz ustalić, że odnosi się ona łącznie do wszystkich pasażerów, aby potem nie było niemiłych niespodzianek.
ZAGADKA: Ilu Panamczyków wejdzie do samochodu (osobówki)?
*Odpowiedź na końcu wpisu + 2 bonusy 🙂
Dyskoteka na kółkach
W Panamie są jeszcze czadowe chicken busy. Co to takiego? To stare, szkolne autobusy z lat 60. sprowadzone z USA. Są kolorowe, często obwieszone migającymi lampkami. Gra w nich głośna lokalna muzyka. Każdy chicken bus ma inne imię.
Jednak gdy chcemy w bardziej cywilizowany sposób dotrzeć do celu, to w obrębie stolicy Panamy możemy wybrać metro, a tam pełen luksus i oczywiście mocna klimatyzacja.
Kolorowe domki i … dużo wody
W Panamie oprócz smukłych drapaczy chmur jest dużo małych urokliwych, kolorowych domków (dla bezpieczeństwa często są zakratowane). I choć wiele z nich jest bardzo ładnie urządzonych, w pokojach oraz na tarasach znajduje się wiele ozdób, to przeżyłam dwa zaskoczenia, a wszystkie z nich “działy się” w łazience – w domach (nawet tych bogatszych mieszkańców) nie ma ciepłej wody… a kanalizacja nie jest też w najlepszym stanie, więc “efektywne” spuszczenie wody to nie lada wyzwanie. 😉
Podróż w czasie
I choć w Panamie czasami czułam się jak w XXII wieku (zwłaszcza, spoglądając na drapacze chmur), a za chwilę jak w latach 90. (nawet śmiem twierdzić, że w 80.), to pobyt w Ameryce Środkowej był dla mnie fantastyczną przygodą. A apetyt rośnie w miarę jedzenia – czekam na więcej. 🙂
* ROZWIĄZANIE ZAGADKI: Tylu, ilu się zmieści. 8-9 osób to standard. A że dorośli jeżdżą na kolanach innych pasażerów? Żaden problem. 🙂
Bonusy:
Koszyk na zakupy dla niepełnosprawnych w jednym z supermarketów. W Polsce z takim się nie spotkałam, ale mimo wszystko myślę, że Europa ma więcej udogodnień dla osób jeżdżących na wózkach.
Sandra Sandoval
Największa gwiazda Panamy. Jak Wam się podoba jej piosenka?
https://www.youtube.com/watch?v=szE8PEIyXEM